“Bycie na diecie” to dla niektórych sposób na życie. Dla innych to po prostu sposób na to, by schudnąć. Zdarza się jednak, że nawet na dobrej, dobranej diecie nie tracimy na wadze i nie wiemy dlaczego. Powodów może być wiele, ale w znaczącej większości przypadków winnym jest jeden z pięciu poniższych powodów.
Istnieje cała gama produktów, które można by uważać za dietetyczne, ale w rzeczywistości wcale takie nie są. Producenci często oszukują (dzisiaj nazywa się to marketingiem) na składzie, w skutek czego tyjemy zamiast chudnąć. Przykładem mogą być jogurty (obecnie mało który jogurt “naturalny” z nazwy jest faktycznie naturalny). Są one dosładzane, pełne konserwantów, barwników i sztucznych składników, które z naturą nie mają nic wspólnego, więc nie spełniają założeń. Płatki śniadaniowe, to często sam cukier. Podobnie rzecz ma się ze “zdrowymi” batonami, które mają za zadanie zastąpić nam posiłek. One zamaskują uczucie głodu na chwilę, po czym wróci ono do nas ze zdwojoną mocą. Jeśli nasza dieta dopuszcza jakiś produkt, należy wybrać ten najbardziej naturalny, bez żadnych dodatków.
Wszelkie dania gotowe, dodatki do dań, żywność paczkowana w supermarketach – poza tym, co faktycznie chcemy zjeść, zawierają “cichych morderców” – nadmiar cukru, soli, niezdrowego tłuszczu. Jeśli wolno nam zjeść na obiad spaghetti, sos do niego musimy zrobić sami i to nie z półproduktów, ale z podstawowych składników – warzyw i mięsa. Jeśli wolno nam zjeść parówkę (tę zdrową, naturalną), to nie wolno nam dodać do niej sztucznego ketchupu. Dodatek przetworzonych dań gotowych w diecie zniweluje cały efekt.
To bardzo powszechny problem. Po jakimś czasie, będąc na diecie, przestajemy odważać składniki i zaczynamy jeść “na oko”. Wtedy porcje stają się większe, bo przecież “jemy zdrowe, dietetyczne produkty”. Niestety – nawet lekkie posiłki spożywane w zbyt dużej ilości niweczą cały trud. Jeśli mamy zamiar zjeść podwójną, czy potrójną porcję obiadu (bo dietetyczny i nie najadamy się jedną porcją), to nie ma sensu być na diecie.
Myślimy, że “raz na jakiś czas możemy sobie odpuścić”, albo że “tyle wytrzymuję na diecie, to dziś sobie pozwolę”. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby “pozwolenie sobie” było drobnym grzeszkiem, a w dodatku jednorazowym (na przykład zjedzeniem jednej kosteczki gorzkiej czekolady raz w tygodniu). Niestety przeważnie na tym się nie kończy (zjedzenie tabliczki czekolady w nagrodę za wytrzymanie “tyle czasu” na diecie nie pomoże). Niestety – będąc na diecie trzeba być na diecie. I nie podjadać.
Często dostarczamy do organizmu substancje w sposób, którego nie kojarzymy z podjadaniem. Bardzo często jest to na przykład dressing do sałatki (cała porcja dressingu w restauracji, co do którego nie jesteśmy pewni z czego został zrobiony), czy dodatek ketchupu lub majonezu, ale też słodzenie herbaty, picie napojów gazowanych czy soków, a także alkoholu. Nie czujemy, że dostarczamy do organizmu jakiekolwiek niezdrowe i tuczące składniki, ale tak właśnie jest. Niestety podczas diety należy się bardzo pilnować, a pić najlepiej czystą wodę – to możemy bezkarnie (a nawet jest bardzo wskazane).
Bycie na diecie nie jest łatwe, ale gdy się na to decydujemy, lepiej załatwić to raz a dobrze, niż męczyć się na pół gwizdka w nieskończoność.